poniedziałek, 19 stycznia 2015

Wyższa chemia

Zosia ma w sobie dużo czułości. Zwłaszcza na zapachy. Zwłaszcza na takie, które mają tendencję do posiadania własnej osobowości. Wyraża to prosto acz poetycko:
- Coś tu śmierdzi.
Mama jest otwarta. Także na dyskusję:
- Puściłam bąka.
Zosia jest ostra jak brzytwa Ockhama:
- To idź go umyj.
Mycie gazów może mieć postać absorpcyjną, adsorpcyjną, katalityczną albo dopalającą. Pytanie brzmi, która zawiera w sobie mydło?

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Atawizm

Mama z Tatą ćwiczą przy stole wrodzone i nabyte zdolności lingwistyczne, w celu lepszych kwalifikacji przy szukaniu pracy w byłej DDR:
- Ja?
- Ja Ja.
- Eier.
- Jaja, natuerlich.
Zosia patrzy na nas z niepokojem, by nie powiedzieć ze strachem. Coś w jej umyśle przypomina o instynktownych zachowaniach nie tak odległych przodków. Ręce same podnoszą się do góry:
- Nie mówcie tak, bo ja się denerwuję.
 Nieśmiertelny duch Andrzeja Rosiewicza przypomina, że w kuchni przy dziecku nie wolno.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Projekt

Zaprzęgliśmy Zośkę do roboty i stworzyła Projekt. Nie wiemy, czego to Projekt, ale jest fajny i do wykorzystania. Gdyby ktoś sobie winszował - prosię bardzo.


Gdyby ktoś natomiast przejrzał, czego to Projekt, to też liczymy na podzielenie się wiedzą. Moim zdaniem to może być Projekt Planu Szkicu Zarysu Intencjonalnej Koncepcji Wizji Programowej Idei. Von Ulm.

sobota, 3 stycznia 2015

Koń wigilijny


Zosia w przedświątecznie podróżnym przypływie siostrzanej czułości słodzi jak cukiernik:
- Jagienko, jedziemy do babeczki? Czy do muffinki?
Tu rodzi się klasyczne pytanie o różnicę między tymi dwoma wypiekami. Tymczasem u babeczki (nie do pomylenia z muffinką) w Żorach Jagienka zaczęła hajcować jak piec chlebowy, w związku z tym, podczas gdy reszta rodziny ruszyła na proszoną wigilię, tata z córką, prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu, usiedli razem przed telewizorem i pykali pilotem, nie powiem, że bez przyjemności.
W wigilijny wieczór wybór był jeden, przynajmniej według gustu córki: Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego, zawody w Poznaniu, bite dwie godziny. Resztę czasu spędziliśmy na szukaniu koni po kanałach, napędzani Jagienkowym "ahaha".
Uwierzcie, mimo setek kanałów w TV nie jest łatwo znaleźć w nich konia. A ciekawe jak w Wenecji?