niedziela, 29 marca 2015

Dowcip z brodą

Golenie to mało popularne części ciał. A także czynność toaletowa - czyli intymna. Czyli taka, w której uwielbiają partycypować dzieci.
- Lubię cię bez brody - stwierdziła Zośka, patrząc na golenie.
- A Mama? - zapytałem, wiedząc z pewnych źródeł, że Mama nie lubi mnie bez brody, bo wyglądam wtedy zbyt młodo. Pewnie działa jej to na nerwy.
- Mamę też lubię bez brody.
Tu akurat chyba wszyscy się zgadzamy. 

wtorek, 24 marca 2015

Pamiętajcie o ogrodach!

Grządka w glebę kopana! Przerzucone trzy łopaty, pościg za Jagienką wychodzącą (przynajmniej w rozpędzonej wyobraźni) na czołówkę z kolumną aut. Transport Jagienki do punktu wyjścia. Przerzucone trzy łopaty, pościg...
Przekopanie grządki pod szczypiorek uważam za sukces dnia. Ogród z definicji powinien być ogrodzony. Mogłem nie palić tej drewnianej bramki w piecu.

niedziela, 22 marca 2015

Portret Taty

Tata miał szoł dinozaurowy w przedszkolu, na koniec którego dzieciaki rysują dinozaury swojego pomysłu, a potem Tata przynosi te kartki do domu i częstokroć kradnie dzieciom własność intelektualną w postaci pomysłów na postaci. A czyste strony kartek są zużywane przez Tatę do pisania (coraz rzadsza przypadłość) a przez dzieci do rysowania. Zosia wzięła się jednak nie za stronę czystą, tylko za wstępnie ozdobioną dinozaurem czyjegoś pomysłu (pozdrawiam Przedszkole pod Słonkiem w Zgorzelcu!). I tak powstał Portret Taty.


Taki ze mnie dinozaur z tzw.ornamentem tureckim. Uderzające, nieprawdaż?

sobota, 21 marca 2015

Wszystko fuj

Przychodzi taki dzień, kiedy literatura spada do poziomu poniżej poziomu. Poniżej poziomu ziomów nawet. Dzień hańby, poruty, rui i porubstwa. Chociaż te ostatnie dwa elementy dodałem tylko po to, żeby w ostatniej chwili użyciem staropolszczyzny spróbować nadludzkim wysiłkiem dźwignąć ww poziom nad poziom.
A wszystko przez dzieci oczywiście, one są winne, jako ogólnie ahigieniczne i językowo wielce niechlujne. A konkretnie Jagienka, która nie dość, że miała pieluchę pełną czegoś co prawda oczywistego, a mimo to zasadniczo obrzydliwego, to jeszcze, gdy Tata pieszczotliwie przyuczał dziecko do nocnika, szepcząc wrzaskiem:
- Jagienka, fuj!
To ona, owa córka wyrodna odpowiadała z rozbrajającym całe pola minowe uśmiechem:
- Tata, fuj!
Tyle, że nagminnie literka "f" myliła jej się z "h". A właściwie "ch".


Rodzina dysfunkcyjna (dawniej nazywana patologiczną) przy oglądaniu dobranocki. To nie jest artykuł sponsorowany przez producenta laptopów, a mógłby być...

czwartek, 19 marca 2015

Ani widu

Czaders na quadzie przejechał szutrem z piskiem. Zośka bez quada uciekła z piskiem pod dom.
- Dlaczego uciekłaś córeczko?
- Bo ja się bojałam tego słychu.
Dzieci mają instynkt.  

niedziela, 15 marca 2015

Dizajn

Zosia zaprojektowała dizajn. Widocznie umie projektować takie dizajny. Jeżeli ktoś chce go użyć do swojego dizajnerskiego produktu, prosimy o kontakt. Niech dziecko na siebie zarabia, już czas iść na swoje.


Dizajn sensu stricte


Ekscentryczna artystka ze Studnisk Dolnych i jej praca

czwartek, 12 marca 2015

Skarb

- Pobawimy się... - popatrzyłem na córeczki i ironia podpowiedziała zabawę - ... w poszukiwanie skarbów.
Dwa największe skarby ruszyły na łowy. Starszy skarb bardzo świadomie przeczesywał przestrzenie mieszkaniowe, młodszy skarb bardzo radośnie robił dokładnie to samo. Wreszcie Zośka, niczym Archimedes w kąpieli, krzyknęła:
- Eureka!
To znaczy oczywiście byłoby tak, gdybyśmy posługiwali się starożytną greką na codzień. W Studniskach zabrzmiało to bardziej jak:
- O rety!
- Co jest?! - zainteresowałem się z zasady, odrywając na chwilę uwagę od książki. Miałem nadzieję, że dłużej im zejdzie na poszukiwaniach.
- Skarb!
- Gdzie?!
- W łóżku - Zośka podniosła kołdrę - Zobacz.
- Ale tu nie ma skarbu - odezwał się we mnie empiryczny racjonalista.
- Jest - Zośka nie miała wątpliwości - Zobacz, to Żaden Skarb.
 Prawdziwe bogactwo. Za żadne skarby bym go nie oddał. Nie widzę. Takiej możliwości.

poniedziałek, 9 marca 2015

Żelki

Komunikatywność nie ma związku z umiejętnościami lingwistycznymi. Chyba. Czasami komunikujemy się z Zośką po angielsku, w ramach edukacji wzajemnej. Ja uczę się ją rozumieć, Zośka przyswaja język obcy. Ma też swoje potrzeby, które wyraża jasno, mimo, że w języku Shakespeare'a (któremu w tym przypadku bliżej do pobytu w gębie bardzo małego kowboja z bardzo dużą ilością tytoniu w ustach). Zdanie brzmiało mniej więcej tak (zapis fonetyczny):
- Bła guam łan alboł tu dlał munie żelki.
Chodzi o to, żeby język giętki wyraził wszystko, co pomyśli głowa. Albo żołądek.  

sobota, 7 marca 2015

Spuneryzm

Spuneryzm, czyli metagram to, wg Słownika Języka Polskiego mimowolne przestawienie głoski lub głosek w wyrazie, dające często efekt komiczny, ewentualnie przestawienie takie dokonane świadomie i w ten sposób, aby wynikłe z niego formy były istniejącymi wyrazami.
Zośka stwierdziła dzisiaj, że musimy chodzić na basen, bo ona będzie "rybać jak pływa". Prawdopodobnie zrobiła to świadomie, ale efekt był komiczny.


Dziewczyny rybają jak pływy i bardzo je to cieszy. Nas też.




niedziela, 1 marca 2015

Pożar

Dziewczyny dokonują ablucji nie mając pojęcia, że można tak powiedzieć. Humory dopisują, Zośka chwyta za słuchawkę prysznicową i, pragnąc sprawić radość rodzicom, pokazuje możliwości swojej pamięci długotrwałej:
- Zadzwonię znowu do Mongolii - oznajmia - Halo, Mongolia?! Nie przyjeżdżajcie, bo dzisiaj mamy pożar.
Dżyngis Chan by się obraził, że zaczęliśmy bez niego.


Zośka, przebrana dla niepoznaki za Henryka Sienkiewicza, lubi w wannie rozmawiać z Mongolią.