czwartek, 31 sierpnia 2017

Cycki w piasku

Pamiątki z wakacji niejeden mają wymiar. Oto nad naszym rodzimym Berzdorfem (tak, tak, bez kozery mówię to o jeziorze po niemieckiej stronie Nysy jak o swoim) największy playboy ludowej sceny muzycznej, (niejaki S.P., znany przaśnym fankom, m.in. z okładki Bravo Grill), węsząc swoim psim (na baby) swędem, znalazł był zakopane w piasku sztuczne cycki – czy też, jak uświadomiła mnie żona, silikonowy stanik samonośny (co brzmi prawie jak radzieckie działo samobieżne...) i podarował je natychmiast moim córkom (po co? Dlaczego? Bo chciały!), co spowodowało lawinę zabawnych wydarzeń. Oto Jagna i Zosia zakolegowały się z niejaką Zuzią, która zgłosiła akces do rzeczonego biustu. Dialog płynął jak Wisła po polskiej krainie:
- Oddajcie te cycki, bo to moje.
- Ale dzieci nie mają takich cycków.
- Ale to moje!
- Nie twoje, bo ty masz małe.
- Mój kuzyn ma telefon i zadzwoni na policję!
- No i co?
- No i będziecie musiały oddać.
- A ja też mam telefon.
- Ale mój kuzyn ma prawdziwy!
- Ja też. Zobacz.
Konsternacja na widok Zośkowej bezbateryjnej komórki (wycyganionej od dziadków) trwała mgnienie:
- I co z tego?! Mój kuzyn ma większy.
- A nasza mama ma jeszcze większy!
- A w ogóle to moja Zosia jest większa. Przymierzcie się!
- To moje cycki, bo wczoraj tu byłam i zgubiłam.
- To nie twoje cycki! Bo dzieci nie mają cycków!
Ta uwaga celnością swoją zmieniła tor Zuzinej argumentacji:
- No dobra, żartowałam, to mojej mamy!
- Nie-e! - zaprzeczenie z podwójnym „e” ma poczwórną moc!
- Oddajcie mi te cycki!
- Nie oddamy, bo to nam dał wujek.
- Wujki nie mają cycków!
- Ale znalazł.
- A moja mama zgubiła!
Rozmowa płynęła. Aż do momentu gdy nieopodal rozebrał się do naga bezpruderyjny czeski trzylatek i Jagna zauważyła rezolutnie:
- Fajny siusiak.


Siostry Sisters i cycki.

środa, 30 sierpnia 2017

Gospodarka głupcze!

Bezlitosny kapitalizm objawia się nieomal codziennie w tradycyjnej sklepowej walce klas i generacji polegającej na skutecznym, stanowczym acz jednocześnie stylowym (żeby publiczność licznie zgromadzona w galerii handlowej miała swój szoł) i raczej łagodnym (żeby dziecka nie przestraszyć) mówieniu:
- Nie, tego ci nie kupię.
Czasami jednak wszelkie strategie biorą w łeb, głównie z powodu osłabienia morale, chwilowej niedyspozycji (żołądek, śledziona, nerki ewentualnie ogólna tendencja) albo trudności aprowizacyjnych tudzież zaskoczenia.
Jagna kupiła sobie pamiątkę z wakacji. Kupiła od dzieci niewiele starszych od siebie. Finansowanie zostało przyznane w ramach edukacji. Skoro dzieci potrafią sprzedać takie cudo (za całe 2 złote polskie), to co to będzie, jak już zostaną szefami korporacji?
Uczcie się dzieci.


Corpus delicti. Ach, gdybym kiedyś dożył tej pociechy, żeby moje dzieci potrafiły sprzedać takie g... za całkiem niezłą kasę. To metaforyczne, praktyczne, skuteczne i cudowne w swojej obrzydliwości. A Tata w emeryturę nie inwestuje, tylko w dzieci, z nadzieją, że się zwrócą. Byle nie z prośbą o wsparcie.



piątek, 25 sierpnia 2017

Tempus Srempus

Radosne oczekiwanie na powrót dzieci z wakacji u dziadków w mieście. Koniec ponadtygodniowej laby rodziców. Smutek przeplata się z tęsknotą a nawet gdzieś tam nieśmiało migocze radość. Na ognisku dziękczynny kociołek dla babci, powitalne kiełbaski dla dzieci, w lodówce chwalebne piwo dla dziadka.
W przyogniskowy nastrój oczekiwania wkraczają elegancko ubrani goście z biblią pod pachami:
- Chcielibyśmy porozmawiać o wariackim tempie współczesnego świata, spędzaniu życia w pracy i braku czasu dla rodziny.
Na autostradzie korki, powrót się opóźnia, nastrój sprzyja rozmowom:
- Siadajcie, porozmawiamy. Kiełbaskę? Piwo?
- Nie możemy, nie mamy czasu. Ale możemy zostawić gazetki.
Szach i mat.

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Savoir i inne vivry

Ogród tworzy dietę letnią zwaną bardziej kołczingowo sezonowym wegetarianizmem. Najpierw jemy rzodkiewki, fasolkę, potem pieczone buraczki i cukinie na sposoby wszelkie, dalej dynie w zupie i jarmuż w potrawce. W międzyczasie ogórki, marchewki i inne cuda typu bób, rukola, kalarepa czy por. Dieta ogrodowa bywa wiatropędna. Pyrrrrk!
- Jagienko, co się mówi?
- Dziękuję, pojadłam.


Drapieżnik bezlitośnie rozprawiający się z niewinną marchewką i bezbronnymi burakami (czytała Krystyna Czubówna)

niedziela, 20 sierpnia 2017

Czasopolityka

Język niewątpliwie kształtuje świadomość. Czy to przypadek, że w naszej pięknej szeleszczącej mowie wyrazy przeszłość i przyszłość są tak podobne? Jagienka niejednokrotnie wpisuje się w politykę historyczną Polski:
- Ile lat temu pójdę do szkoły?
Dobrze, że nie mamy tyle form czasowych, co w angielskim. Przekonasz się o tym, jak jakieś trzy lata temu pójdziesz do szkoły. Chyba, że zmieni się polityka edukacyjna.

Jeśli dobrze rozumiem naszą Hankę, to w kwestii języka i polityki, to zasadniczo mogą nas pocałować w 500+ (zdjęcie ciocia Marendziak).

wtorek, 8 sierpnia 2017

PlasTVelina

Dzieci tęsknią za telewizorem. Zośka wyraziła to w wyrafinowany, artystyczny sposób:




OKT - czyżby Ojcze, Kup Telewizor???